środa, 8 stycznia 2025

słowem znużony

 słowem znużony

od myśli
po szept
słowa

od ciszy
po krzyk
słowa

od świtu
po zmrok
i nocą

babel
babel
babel

zamęt
wierzący
w wymysły

absurd
sięgający
nieba

coraz
częściej

słowem
znużony

milczę

jarowit

po trzykroć

 po trzykroć

odrzuciłem propozycję
nie zawisnę wśród listowia
na parkowej gałęzi w alei

przyjemniej z takimi
którzy nie pragną zachybotać
niż z tymi co wzdychają
za rozgłosem

odmawiam zaszczytu
i napawam się chwilą
doznając artystycznej
nirwany

nie dla mnie pohybel
nie zadyndam na drzewie
nie zbutwieję

jarowit

z plaży

 z plaży

przybyłem z przyszłości
z głębi zasiedlonego lądu
spaceruję wzdłuż granicy
dopełniających się
światów

pramatka przyjmuje
z takim samym szumem
z jakim zetknęło się
wypełzające z toni
życie

i od zarania
wraz z podmuchami bryzy
i z falą pędzącą po fali
zaciera wszelkie ślady
na piasku

jarowit

światło

 światło

oko wychwytujące
tylko to co pragnie
dostrzec

ucho rejestrujące
jedynie przyjemne
dźwięki

język używany
wyłącznie dla własnych
potrzeb

niełatwo uwierzyć
że ułomności są darem
z niebios

jarowit

szyderca

 szyderca 

dla większości
wie o wiele
za wiele

dla pozostałych
jak gdyby przymało
co nieco

udaje mniej bystrego
aniżeli jest
w istocie

wyznaje przy tym
niewygodne prawdy
leżące gdzieś pośrodku

smaga biczem tych co powożą
i takich którzy pełzają
pod wozem

jarowit